"Skrzydlata śmierć"
Przeszywający serca i dusze ryk rozległ
się w całej krainie. Nikt nie mógł dojrzeć bestii, która go z siebie wydała,
ale każdy wiedział kim ona jest. Margath zaczął zyskiwać wolność. Sfera, w
której został uwięziony kilka stuleci wcześniej, zaczęła się rozrywać, tworząc
pęknięcia i małe portale. Przez nie wylały się do Terrinoth zastępy sług
Margatha, palące wszystko na swej drodze. Po wiekach spokoju, terror zaczął się
na nowo szybko zbierając swoje żniwo. Miasta zamknęły swe bramy, wioski zaczęły
pustoszeć, a miasteczka w desperackiej próbie przygotowywać się do odparcia
ataku.
Wtem na niebie pojawił się ogromny wyłom,
który zabarwił niebo na czerwono. Trwał ledwie chwilę, ale to wystarczyło, aby
z jego czeluści wydobył się upiorny cień smoka Margatha. Pozbawiony ciała oraz
woli swego pana, szalał niczym wygłodniała, bezrozumna bestia, atakując
wszystko na swej drodze. Krążył po niebie, uderzając co jakiś czas niczym
demoniczny ptak, który pozostawia po sobie tylko zgliszcza.
Poszukiwacze przygód zrozumieli, że teraz
muszą wszystko postawić na jedną kartę. Nawet jeśli coś ich różniło, sami nie
zdołają powstrzymać Margatha przed zniszczeniem krainy.